South Africa

Jaskinie De Kelders

Po śniadaniu wsiadamy do busika i wio do jaskiń. O dziwo, jedziemy do jaskiń, w których z niejakim Woytosem w 2013 popijaliśmy merlota chroniąc się przed porywistym wiatrem. A tu okazuje się, że to historyczne jaskinie, ze śladami cywilizacji sprzed 90 tys lat. No cóż, gdybyśmy byli wiedzieli, merlot pewnie smakowałaby nam tylko jeszcze lepiej i nie skończyłoby się na jednym…

Nasz zaprzyjaźniony locals, bardzo wygadana Joannita z szybkością karabinu maszynowego szybowała między historycznymi epokami i ich kulinarnymi kontekstami. Okazuje się bowiem, że na historię można spojrzeć poprzez optykę gara i tego, co do niego można włożyć. Bardzo ciekawy wywód. A ocean po swojemu, przypływ i odpływ…

Niebo nad Western Cape fascynuje mnie od zawsze, to znaczy, od mojego zawsze, czyli gdzieś z 15 lat od pierwszego razu w RPA. Chmury tworzą obrazy, czasem groźne, czasem radosne, ale zawsze wiem, ze jestem w okolicach Przylądka.

Jesteśmy krótko po sezonie, ale nadal ze wspaniałą pogodą i nieco milszymi cenami…. Zresztą kurs randa jest ostatnio tak przyjazny, że podróże tutaj mają swój dodatkowy centusiowy smaczek. To co dobre dla nas, niekoniecznie jest very welcome dla lokalesów, ale znamy to także z naszych stron. Gdy Bułgarii coś się dzieje, złotówka z nieznanych powodów tez traci na wartości. Tu jest nawet prościej, bo i przyczyny i skutki znajdują się w Pretorii i Johanesburgu.

Ok, koniec z polityką, teraz jeszcze kilka wspomnień z pięknego przedpołudnia.

 

Kategorie: South Africa

Dodaj komentarz